Wyruszamy z Niedzicy, gdzie spędziliśmy dwa noclegi nad urokliwym zalewem Czorsztyńskim, mogąc cieszyć się widokiem na zamek Czorsztyn i zamek w Niedzicy. Już drugi raz w tym roku kempingujemy z widokiem na zamkowe budowle,ale ten rok do zamków należeć nie będzie. Dzisiaj w planach zdobycie Radziejowej najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego.
Wybraliśmy drogę przez Słowację, bo wydawała się krótsza. Jednak wjeżdżając do Słowacji wyłączyłam internet, a wjeżdżając do Polski zamiast wybrać „prowadź do bacówki Obidza” wybrałam miejscowość Obidza. W ten sposób przejechaliśmy Piwniczną, a potem trochę niepokojąc się, dlaczego droga tak się dłuży, ale podziwiając uroki małopolski, trafiamy do Obidzy. Niestety nie tej. Dwie godziny stracone na błądzenie.
Wracamy i jedziemy z powrotem, w kierunku Piwnicznej, dalej przez miasteczko i na końcu w prawo kierujemy się na Bacówkę w przysiółku Obidza.
Bardzo stromo i wąsko, ale nasz kamperek daje radę. Mijamy wielki parking, Ski Hotel przy wyciągach narciarskich i wąską drogą pnącą się serpentynami dojeżdżamy do bacówki w Obidzy. Duży napis parking tylko dla gości zniechęca nas do zaparkowania auta.
Droga prowadzi wyżej, więc kontynuujemy jazdę i kampera pozostawiamy na rozległej polanie przed pierogarnią domowego wyrobu.
Chociaż okazało się, że 100 metrów powyżej jest bardzo przestronny parking z miejscami do biwakowania (wykorzystywany zimą podczas zawodów w narciarstwie biegowym) i stąd byłoby do szczytu Radziejowej bliżej, tu zostaniemy na noc. Z polany roztacza się panorama na beskid, a ja uwielbiam takie widoki.
Radziejowa 1262 m n.p.m. czerwonym szlakiem z Obidzy
Wyruszamy na szczyt czerwonym i niebieskim szlakiem.
Tak ten czerwony kolor oznakowania szlaku przyciągnął mój wzrok, że na rozstaju dróg o małe co bym przegapiła, że nasz niebieski szlak na Rogacze skręca w prawo w las. Jest dobrze oznakowany, ale idąc szeroką drogą jakoś tak człowiek przyzwyczaja się i nie skoro mu skręcać w las.
Tu zaczęło się wspinanie, ale nie było trudno, za to w nagrodę widoki fantastyczne. Na szczycie Wielkiego Rogacza 1182 m n.p.m. szlak niebieski się kończy, a my skręcamy w lewo na czerwony szlak, w kierunku na przełęcz Żłóbki. Teraz droga zdecydowanie prowadzi w dół. Mnóstwo tu zwalonych drzew, ale za to ciekawa panorama.
Kontynuujemy marszrutę czerwonym. Ostatni odcinek podejścia na szczyt Radziejowa bardzo wyczerpujący. Wysoko, długo i stromo tak w trzech słowach mogę określić to podejście. Pniemy się po rumowisku kamieni. Jest ciężko, ale w końcu dochodzimy do prawie płaskiego terenu w drewnianą wieżą widokową. Jesteśmy na najwyższym punkcie Beskidu Sądeckiego.
Wejście na wieżę bardzo trudne po prawie pionowych schodach i z balustradą bardzo nieporęczną. Trudności rekompensuje fantastyczny widok. W którymkolwiek kierunku nie spojrzeć widać pasma gór a w dolinach miasteczka. Przez chwilę zza mgły pojawia się zalew Czorsztyński.
Pięknie tu. Dobrze, że postawiono wieżę, by ponad drzewami umożliwić cieszenie się widokami.
Na szczycie Radziejowa zapoznajemy przemiłe małżeństwo z wnukiem. Mieliśmy sobie tyle do powiedzenia, że nawet nie pamiętam, kiedy znaleźliśmy się przy kamperze. Odwiedziliśmy Pierogarnię – pierogi z jagodami, śmietanką pyszne.
Wieczorem odwiedziliśmy trochę z ciekawości Bacówkę na Obidzy, reklamowaną tutaj na każdym kroku.
Rzeczywiście bardzo fajne miejsce, z fantastyczną panoramą na Beskid Sądecki.
Oscypek na ciepło w miejscu z tak zwanym klimatem smakował nam wyśmienicie.